Kiedyś kawę przynosiłeś cały w skowronkach,
dziś czarną polewkę dałeś do wypicia.
Na rękach nosiłeś, wypuścić nie chciałeś,
dziś każesz dźwigać ciężary ponad miarę.
Wszystko przesłoniła, nic już nie widziałeś,
dla Ciebie była Jedyną i całym światem.
Dziś byś ostrym słowem zranił bez wahania,
wyrosła między wami niewidzialna ściana.
Słodycz w żal się zamieniła, miłość uleciała.
Gdzie się podziałeś, rycerzu na białym koniu.
Czarne chmury zawisły nad domem wyśnionym,
zabłąkane uczucia drogi pogubiły.