Z całego serca Ci dziękuję,
żeś mnie od zguby uratowała.
Ostrzegłaś w porę, rękę podała.
W tamtej chwili stałam się taka mała.
Wielką lekcję pokory dałaś,
bo mnie i ludzi bardzo kochałaś.
Do dziś pamiętam, ten błąd,
który na samo wspomnienie,
w sercu wywołuje drżenie.
Jeszcze raz dziękuję.
Dłużniczką Twoją jestem
do końca mojego życia.
Życzę, aby każdy spotkał
na drodze swojego Anioła,
który w porę uprzedzi,
do porządku przywoła.
Śpij, jeszcze głęboka noc.
Śnij i wyśnij cudowny sen,
zanim wstanie piękny poranek.
Śpij senem sprawiedliwych,
a rano obudź marzenia,
bo bez nich i nadziei nic nie ma.
Śpij jeszcze głęboka noc…
On nie był jej wart,
lecz serce dzieweczce skradł.
Płakała przez niego,
ale rąbka nieba uchyliła.
Niczego nie pojmował, nie rozumiał.
Więdła w oczach,
jak kwiat zapomniany,
który w prezencie był dany.
Dziś spoczywa w samotnej mogile,
a on dobre chwile wspomina.
Wreszcie zrozumiał,
że to był skarb, któremu
niepotrzebnie serce skradł.
Łypnął spode łba na góry wysokie,
pomyślał, szybko przeskoczę je,
przecież to było moje marzenie,
najwyższa pora na spełnienie.
Długo nie myślał, ręce rozłożył,
i już do skoku szykuje się.
Nagle słoneczko wyszło zza góry,
ciepłe promyki do niego śle.
Już się w promieniach słońca grzeje,
pięknem niziny się napawa,
a w sercu rośnie wielka obawa,
czy kiedyś spełni marzenie swoje,
i czy pragnienia dobre ma,
gdy w skromnej chatce
z wielką tęsknotą czeka
wierna, ukochana żona.
Niech biją pioruny,
niech dzwonią na trwogę,
Powoli szykują wielką pożogę.
Rozszalał się wicher,
morze wzburzone,
zło czyha znienacka obudzone.
Ogarnia wszystko duszę i ciało,
ale mu ciągle mało i mało.
Głazy przemówią, niebo zastygnie,
kamień na kamieniu nie pozostanie.
Zostanie rozpacz, i głośne łkanie.
Widziałam Anioła z czarnymi skrzydłami,
siedział skulony aż do ziemi,
zastanawiał się, czy przyjdzie
MIŁOŚĆ, i straszny los odmieni.