Odszedłeś.
Nic nie powiedziałeś.
Serce złamałeś.
Na nic prośby.
Na nic łkania
Ta lawina jest nie do powstrzymania.
Wszystko zalała.
Została tylko wielka rana,
która krwawi, boli, i pali.
Popatrz myśmy niczego nie dokonali.
Tylko popiół i zgliszcza po nas zostały.
A przecież miało być pięknie.
A przecież miało być tak wspaniale.
Spójrz do tyłu, czy warto było niszczyć,
to co tak dobrze się zapowiadało.
Dlaczego człowiek nie rozważy
” za i przeciw”,
tylko jak ćma na oślep leci.
Oczy mokre od łez, dusza łka,
a serce w posadach drży.
Archiwum dla Maj, 2016
Budzę się z rana.
Myślę, że jestem w objęciach mego pana.
Patrzę a ja jestem całkiem sama.
O mnie zapomniał, o nic się nie upomniał.
Łzy wylewam, szaty rozdzieram.
Pytam, gdzie on się poniewiera.
Czy nie słyszy, że mi samotność doskwiera.
A gdy już wróci,
o nic pytać nie będę, na poduszce cicho usiądę,
i za Tobą będę się rozglądać.
Uczucia niech szarpią, dusza niech skomle,
a ja cichutko przy Tobie usiądę.
O nic nie zapytam…….
Kocham Was z rana.
Kocham Was w południe.
Kocham też z wieczora,
chociaż późna pora.
O Was zapomnieć nie umiem,
chociaż tyle nieporozumień
Cóż zrobić ,
zadaję ciągle to proste pytanie.
Kochać, tęsknić, pracować,
nikogo nie dołować.
Nie dla siebie żyję.
Radość chcę dawać,
o niebie śnić,
i ciągle, ciągle, ciągle
z Wami Wszystkimi być!
Ja po prostu nie nadążam,
tyle tu mądrości, piękna i zawiłości.
Czytanie, poznawanie,
punkcików stawianie.
No, to kochani ponad moje siły.
Obowiązki odłogiem leżą,
a wszyscy się na mnie jeżą.
Ale ja się nie poddaję,
bo z Wami to jak wyjechać na Hawaje.
Uciech mam tu co niemiara,
bo tu fajna, zgrana wiara.
To chyba musi się źle skończyć,
bo mówię Wam z niczym nie mogę nadążyć!
No, i wiersza „dzieła”
nie mogę ukończyć.
Ale kiedyś zamknę się w izdebce,
zęby zacisnę, łzę uronię, o Beju zapomnę,
i stworzę dzieło wiekopomne.
A później beztrosko,
nad morze z Rodziną pójdę,
wsłucham się w szum wzburzonych fal,
spoglądać będę w dal.
Hen po horyzont sięgnę wzrokiem.
Powspominam co było,
spojrzę na to, co teraz jest,
i podumam co może być potem.
A choć serce radosne,
bo wszystkich przy sobie mam,
to jednak w głębi tęsknota szarpie,
do czegoś gna.
Jak myślicie czego domaga się dusza ma?