Jest sama ze swoim zmęczeniem.
Spętana sznurami niemocy.
Rozpamiętuje każdy koślawy krok,
zanim zrobi następny jeszcze gorszy.
Szarość się wlecze,
jak cienka strużka krwi.
Kiedy się skaleczysz
szybko chcesz dojść do drzwi…
Tętni w głowie stado koni,
niemiłosiernie w uszach dzwoni.
Otwórz oczy, obudź się, jeszcze
nadejdzie ten dobry dzień.
Zatrzymał się czas.
Zawirował świat.
Spłoszony człowiek,
wstrzymał oddech.
Zadrżała ziemia,
pochłonęła wiele istnień.
Nerwowo rozglądasz się na boki.
Czy uciekniesz przed złem.
Panicznie boimy się wirusa,
który niezasłużenie
nosi koronę na swojej głowie.
Człowiek wstrzymał oddech.
Tak, zaczytać się bez pamięci.
Wpaść na dobre w odmęty poezji,
i zgłębić każdy jeden wers,
by znaleźć w nim ukryty sens.
Można rozczulić się do łez,
smakować słowa jak deser
na srebrnej tacy podany.
Rozgrzać myśli skostniałe,
przytulić jak do mamy.
Bo w poezji jest siła wielka,
w niej tajemnica zaklęta,
przed którą nawet serce klęka.