Dama Anna co mieszka w Krakowie,
ciągle czesze swe włosy na głowie.
Układa, tapiruje i o zgrozo lakieruje.
Oj, co to będzie, gdy gołąb się pomyli,
i gniazdo tam uwije,
i jeszcze do tego młode powije
Archiwum dla 2015
A kiedy choinka rozbłyśnie tysiącami iskierek,
usiądźcie razem wokoło.
Niech każdy cichutko wypowie
najskrytsze marzenie.
Łza spłynie spod powieki,
i tak rozmarzeni pozostańcie na wieki.
W zapomnienie pójdą wszystkie złe sprawy,
i tego dnia bądźcie radośni bez obawy.
Bo Miłość na ziemi zawitała
i już z wami na zawsze została.
Ta miłość Jezus się nazywa,
i codziennie do siebie wzywa.
Szczęśliwi będą ci co ją poznali,
i już nigdy nie pozostaną sami.
Podnosisz Opłatek biały!
O zmiłowanie prosisz.
Przychodzisz w majestacie.
Głowy pokornie pochylamy.
Z oczu cichutko spływa łza.
Prosimy o wiele, Ty słuchasz.
Czy usłyszysz?
To wiara w Ciebie sprawi,
że ujrzysz jeszcze piękne dni.
Ach, gdzie jesteś piękna pani,
czy nie tęsknisz już za nami?
Zniknął Twój awatar, szaro się zrobiło
i jakoś smutno, i jakoś niemiło,
zabrakło też nam uśmiechu Twojego,
humoru i dowcipu nader wybornego.
My tu czekamy, my tu wołamy,
czy nas nie słyszysz, jak głośno łkamy
Słowa, słowa….
Potęga w nich zaklęta…
Zdrowie, a kto o tym nie wie…
Wypowiadane w gniewie…
Więzną jak w sidła złapane…
Niech je ktoś strąci w niebyt…
Czyny, tak…
Cicho, pokornie wskazują drogę…