Ratunku ktoś woła
ale nikogo nie ma dookoła.
Ratujcie rodacy,
bogaczy nie ma, zostali biedacy.
Ratujcie, bo zawierucha nadciąga,
a on samotnie się błąka.
Ratujcie, bo sił już nie ma,
a on strasznie się poniewiera.
Nikt nie słyszy, nie odpowiada,
biada człowiekowi biada.
Nikt nie przystanie, ręki nie poda.
A uratować może tylko pokora i zgoda.
Pamiętaj człowieku,
że nigdy nie jesteś sam,
nawet gdy ziemia i serce
w posadach drży.
Dla Niego zawsze najważniejszy
jesteś Ty.
Choć życie się toczy
jak „cios między oczy”.
Wyć się chce do księżyca
ale świat ciągle zachwyca.
Choć życie smaga Cię biczem,
rani ciało do krwi,
idź z podniesionym czołem,
do nowych, pięknych dni.
Stanie się cud.
Chleba będzie w bród.
Miłość się rozleje
jak gotowane mleko.
Płaczu nie będzie,
gorzkich łez też,
bo zabierze je bies.
Tany będą do białego rana,
zabliźni się każda rana.
Brat, brata do serca przytuli,
plany na przyszłość będą snuli.
Daj Panie odpocząć.
Odwróć wszystkie trwogi.
Myśli takie czarne,
ciężkie kule u nogi.
Daj Panie odpocząć.
Życie takie cierpkie.
Zewsząd smutek wyziera,
tęsknota doskwiera.
Weź Panie w objęcia.
Nie daj czekać długo.
Zanim bez sił upadnę,
i rozpacz wielka ogarnie.
Daj Panie odpocząć.
Weź w swoje objęcia.
Pokaż nam jak mamy żyć.
Naucz jak dobrym być…
Każdy człowiek, nawet ten najmniejszy,
jest w oczach Boga najważniejszy.
I ma tu na ziemi do spełnienia
zadanie o którym wielu pojęcia nie ma.
Ten kto się dobrze wsłucha, usłyszy,
Pan Bóg „krok w krok” mu towarzyszy.
Za chwilę zbudzi się dzień.
Uśpione miasta ożyją tysiącami barw.
Świat wypełni się gwarem,śpiewem.
Tyle miejsc nieodkrytych,
gór wysokich niezdobytych,
tyle mórz rozkołysanych.
Zanurzamy się w wir życia.
Co dzisiaj nas spotka.
Czym zaskoczy nowy dzień.
Czy niebo deszczem zapłacze,
może słońce rozpali do cna.
A w tym wszystkim, gdzie będę ja…
Czy będzie trochę radości,
zajrzy niespodziewany gość.
Czy w oczach dojrzę zakochanie.
Czy cierpienie rozłoży na łopatki.
A może trzeba wyruszyć w drogę.
Pozamykać sprawy niedokończone?