Kiedy nadzieja w sercu rośnie,
znowu na nowo zaczniesz żyć.
Skierujesz wzrok z wdzięcznością w Górę,
zapomnisz, co to zwątpienie i mrok.
Podniesiesz się i staniesz na nogi,
pognasz do przodu jak błyskawica.
Wysoko podniesiesz swoje ręce,
by dziękować ze wszystkich obudzonych sił.
Cieszyć się będziesz z czekających Cię szczęśliwych dni.
Archiwum dla 2017
Boże, jak ja Was kocham.
Chciałabym Was całować,
po rękach i stopach.
Scałować Wasze gorzkie łzy,
płynące po policzkach.
Ogrzać, przytulić, troski
wziąć na swoje ramiona.
Zapewnić, że nie przyjdzie
po Was za szybko, nagle,
ta nieproszona…
Znów sidła zastawiła.
Wpadłeś w nie niepostrzeżenie.
Już się nie wyrwiesz-zwyciężyła,
chociaż nadzieja wielka była.
Jakoś nie przyjmuję do wiadomości
tej złej, dla żyjących nowiny.
A teraz pytam:
Czy już dotarłeś do raju bram?,
Powiedz, co zastałeś tam?
A może w nocy
przyjdziesz po cichutku,
powiesz na ucho co i jak.
A może pomachasz tam z wysoka.
Będę wyglądać, czekać na znak.
A teraz śpij wiecznym snem,
Wołam do Ciebie, dobranoc. Amen
I podniosła swe łby hydra przebrzydła.
Mgła gęsta wszystko, zakryła, spowiła.
Wiatr zawył, jak by zły pies zaskowyczał.
Czarne, ponure chmury na niebiosach ,
ostra błyskawica przecięła, rozdarła.
Słońce zawirowało, twarz schowało.
Krwawy księżyc na czarną ziemię spojrzał,
i niczego dobrego już nie dojrzał.
Gwiazdy tego dnia nie zaświeciły.
Oby się tylko złe sny nie ziściły.
Już wiara z miłością zwarły szyki,
pełne nadziei podniosły okrzyki.
Sędzia sprawiedliwy przyjdzie w chwale.
I pomści wszystko co było zuchwałe.
A kiedy słonko wzejdzie,
obudzę się do życia.
Wezmę cię w ramiona,
mocno przytulę do serca.
Obronię przed obawą,
poczęstuję dobrą strawą.
Pokażę jak trzeba żyć,
jak można razem być.
Zapomnisz co to strach,
zobaczysz, radę dasz.
Będziemy prowadzić
rozmowy do końca,
aż do zachodu słońca.
A kiedy, znowu się obudzi,
z otwartym sercem
pójdziemy do ludzi….