Głowę bym dała, że Ciebie widziałam,
tam na rozstajach krętych dróg.
Szedłeś zmęczony, do ziemi pochylony.
Straszne ciężary dźwigałeś bez skargi.
Ludzie obojętnie mijali, o nic nie pytali.
Potykałeś się co chwilę, z mozołem podnosiłeś.
Długa jeszcze ta droga,
nigdy nie skończona,
dopóki człowiek nie zrozumie,
że przez niego codziennie cierpisz,
i na nowo ciągle konasz.
Kategoria: Wiersze